O Sztukach Rozmaitych Ksiąg Troje/Księga I: Różnice pomiędzy wersjami
Nie podano opisu zmian |
|||
Linia 93: | Linia 93: | ||
''(De tabulis altarium et ostiorum, et de glutine casei).'' | ''(De tabulis altarium et ostiorum, et de glutine casei).'' | ||
Płyty do ołtarzy, bądź do drzwi tak się robią; najprzód z osobna szczelnie spajają się deski, za pomocą zwory, jakiej używają bednarze lub stolarze. Potem przyrządza się klej z twaroga, który tak się robi. Ser mięki krowi rozdrobniony wrzuca się do | Płyty do ołtarzy, bądź do drzwi tak się robią; najprzód z osobna szczelnie spajają się deski, za pomocą zwory, jakiej używają bednarze lub stolarze. Potem przyrządza się klej z twaroga, który tak się robi. Ser mięki krowi rozdrobniony wrzuca się do moździerza i zalany ciepłą wodą dopóty się tłuczkiem ubija, póki woda kilkakrotnie odmieniana, czystą się nic okaże. Potem tenże ser rozgniatany ręką kładzie się do zimnej wody, aby stwardniał. Następnie rozciera się jak najdrobniej na desce drewnianej równej, kawałkiem drzewa, i taki kładzie się znowu do moździerza i ubija się tłuczkiem dolawszy wody, w której się świeże wapno roztworzyło, aż nabierze gęstości drożdży. Tym klejem płyty sklejone, tak do siebie przystają, że ich ani wilgoć ani ciepło rozdzielić nie zdoła. Potem należy je wyrównać strugiem, który łukowaty a od strony wewnętrznej ostry, ma dwie rękojeści, aby obiema rękami mógł być ciągnięty; nim się równają płyty, wierzeje i tarcze, aż zupełnie staną się równemi. Po czem pokrywają się skórą surową z konia, osła lub wołu, która zmoczona wodą, zaraz po zeskrobaniu sierści, ma być nieco wykręcona z wody i tak wilgotna na kleju z twarogu położona. | ||
=== XVIII. O kleju ze skór i z rogu jeleniego. === | === XVIII. O kleju ze skór i z rogu jeleniego. === |
Wersja z 16:02, 24 wrz 2009
KSIĘGA PIERWSZA.
Przedmowa.
- Zwolna, cząstkową nauką, Z każdą obeznasz się sztuką. W malarstwie pierwsze prawidła, Jak masz przyrządzać barwidła; Po czem ::dołożysz starania, Jak się wziąć do ich mieszania. Do ćwiczeń nie szczędź ochoty, Lecz spełniaj wszystko do joty, By, co ::malujesz zdobione Było, i jakby stworzone. A gdyć posłużą za wzory Licznych dowcipów utwory, Sztuką swe dzieło odznaczysz, Jak ::to w tej księdze zobaczysz.
Teofil pokorny kapłan, sługa sług bożych, niegodny imienia i powołania zakonnika, wszystkim tym, którzy pragną uniknąć lub stłumić ociężałość umysłu i czczość myśli użytecznem rąk zatrudnieniem i zajmującem rozpoznawaniem nowych rzeczy, osiągnięcia niebieskiej nagrody życzy. Na wstępie podań o stworzeniu świata czytamy, że człowiek ukształcony został na obraz i podobieństwo Boga, i wionięciem boskiego tchnienia ożywiony, a tak wielką zacnością na czele innych stworzeń postawiony, aby jako obdarzony rozumem, zasłużyć mógł na udział w boskich przymiotach mądrości, a wolną udarowany wolą, samego tylko Stwórcy swego ulegał woli i jego rozkazom był posłusznym. Lecz oszukany chytrością szatana, chociaż przez winę nieposłuszeństwa dar nieśmiertelności utracił, godność jednak rozumu tak skutecznie na późniejsze przeniósł pokolenia, iż ktokolwiek chęci i usilności przyłoży, wszelkiego usposobienia w sztuce i pomysłach, jakby dziedzicznem prawem dostąpić może. Taką chęcią ożywiony dowcip ludzki, a w rozmaitych zatrudnieniach korzyścią i przyjemnościami podniecany, po długich latach doszedł nareszcie do przepowiedzianej epoki religii chrześcijańskiej, i stało się, iż to, co z chwałą i sławą swego imienia stworzyło boskie zrządzenie, lud Bogu poświęcony na jego usługę obrócił. Dla tego myśl pobożna wiernych nie powinna tego zaniedbywać, co aż do naszych czasów troskliwa staranność poprzedników dochowała, a co Bóg, dziedzicznie nadał człowiekowi, to człowiek z całą pożądliwością chwytać i przyjmować powinien. Z osiągnienia zaś tego nikomu, jakoby to z siebie a nie skądinąd otrzymał, chełpić się nie godzi, lecz tem pokornie cieszyć w Panu, od niego bowiem i przezeń wszystko mamy, a nic bez niego; ani udzielonych sobie darów zasłoną zazdrości odziewać, ani w tajemnikach skąpego serca ukrywać, lecz wszelką chełpliwość odrzuciwszy, z ochoczą prostotą udzielać żądającym, i obawiać się tego ewangielicznego wyroku przeciw zarządzcy, który zaprzeczająco zwrotu swemu panu pożyczonej od niego sumy, pozbawiony został wszelkiego dobrodziejstwa i zasłużył na to, iż pan dał mu złego sługi świadectwo. Bojąc się uledz podobnemu wyrokowi, ja niegodny i prawie bez nazwy człowieczyna, tego co mi łaska boża darmo udzieliła, i co wszystkim obficie i bez zwłoki daje, wszystkim w pokorze uczyć się pragnącym w darze ofiaruję i upominam, aby i we mnie łaskawość tylko Boga uznawali i wielbili jego szczodrobliwość, i zalecam, aby mieli ufność w to, iż przy dołożeniu usilności, znajdą tu pomoc gotową. Jak zaś dla człowieka cobądż wzbronionego lub doń nienależącego, pod jakimkolwiek pozorem pożądać, lub grabieżą osiągać, jest niecną i haniebną rzeczą, tak to, co się mu słusznie należy i od Boga ojca dziedzictwem ma przeznaczone, zaniedbywać i lekceważyć, jest oznaką lenistwa i nierozumu. Ktokolwiek zatem jesteś synu najmilszy, którego serce Bóg obdarzył chęcią zbadania obszernego pola sztuk rozmaitych, i udzielił ci zdolności i poparcia, abyś z niego zbierał, co ci się spodoba, nie waż lekce szacownych i pożytecznych rzeczy, jak gdyby ci ich ojczysta ziemia sama z siebie i niespodziewanie dostarczała; bo byłby ten bezrozumnym, coby kopiąc ziemię, nagle skarb znalazłszy, zebrać go i zachować zaniedbał. Gdyby ci pospolite krzewy mirę, kadzidła i balsamy wydawały, a domowe zdroje oliwą, mlekiem i miodem płynęły, albo gdyby zamiast pokrzywy i ostu lub innych chwastów w twoim ogrodzie, nardy i cynamony i rozmaitego rodaaju rosły pachnidła, czyżbyś temi wzgardziwszy jako podłemi i domowemi, po obce, nie lepsze, lecz może podlejsze w porównaniu, przebiegał ziemie i morza przebywał? przyznasz, że toby wielką było niedorzecznością. Chociaż zaś ludzie wszelkie kosztowności z trudem lub za znaczną cenę nabyte, na pierwszem kłaść zwykli miejscu i z wielką strzedz pilnością, jednak gdy trafem bez kosztu napotkają lub wynajdą takież same, albo lepsze, z rownem je, owszem z większem zachowują staraniem. Dla tego synu najmilszy, którego Bóg prawdziwie szczęściem obdarzył pod tym względem, iż ci się bez trudu nadarza to, co drudzy z największem narażeniem życia, porząc morskie bałwany, zimnem i głodem nękani, albo długą służbą u swych mistrzów i wszelakiemi trudami znużeni, w pragnieniu nabycia nauki, mozolną dopiero pracą osiągają, te rozmaitych sztuk zapiski pożądliwem chwytaj okiem, uważnie czytaj i trwale w pamięci zatrzymaj, z gorącą przyjmiej miłością. Gdy się w nie pilnie wtajemniczysz, znajdziesz to wszystko, cokolwiek w rozmaitych rodzajach barw i ich mieszaninach posiada Grecyja, cokolwiek w wyrobach inkrustacyj lub rozmaitych emalij zna Toskanija, czem w trybowanych i odlewanych lub dłutkowanych dziełach odznacza się Arabija, cokolwiek rozmaitością naczyń, rzeźbą kamieni drogich lub kości, słynną z tego zdobi Italiją; czem się z zamiłowaniem w kosztownej rozmaitości oszkleń zajmuje Francyja; czem się pod względem subtelności wyrobów ze złota, srebra, miedzi, żelaza, oraz z drzewa i kamienia przemyślne szczycą Niemcy. Co gdy często czytając trwale zatrzymasz w pamięci, tą wzajemnością za naukę mnie wynagrodzisz, gdy, ilekroć pracy mojej dobre znajdziesz użycie, zaniesiesz modły za mną do miłosierdzia wszechmocnego Boga, któremu wiadomo, że wiadomości tu zebrane spisałem nie dla żądzy pochwał ludzkich, ani z pragnienia doczesnej nagrody, ani zataiłem cobądź z cennych lub rzadkich rzeczy przez zazdrość, lub też wyłącznie sobie zachowując zamilczałem, lecz na pomnożenie czci i chwały imienia Jego, niosąc pomoc potrzebom wielu, dla ich pożytku starałem się rady udzielić.
KSIĘGA PIERWSZA.
I. O przyrządzaniu barwy cielistej.
(De temperamento colorum in nudis corporibus).
Barwa cielistą zwana, której się używa do malowania twarzy i nagiego ciała, tak się przyrządza: weź bieleni ołowiu i nietartą, lecz suchą jak jest włóż do naczynia miedzianego lub żelaznego, postaw na węglach rozżarzonych i praż dopóty, aż nabierze żółtawej barwy. Potem ją utrzej i dodaj bieleni ołowiu i cynobru, dopóki nie stanic się podobną do ciała. Mieszanina tych barw zależy od twej woli: jeżeli np. chcesz mieć rumiane twarze, dodaj więcej cynobru; jeżeli bielsze, przyłóż więcej bieleni, jeżeli zaś blade, dodaj zamiast cynobru troszkę ciemnej zieleni, czyli porowej zieleni.
II. O barwie porowej.
(De colore prasino).
Barwa porowa jest jakoby połączeniem zielonej i czarnej; ma tę własność, że jej rozcierać nie trzeba na kamieniu, lecz włożona do wody, rozpuszcza się w niej, a następnie przecedza się starannie przez płótno. Na świeży mur, jako zielona barwa używa się dość korzystnie.
III. O barwie ceglastej pierwszej.
(De pose primo).
Gdy przyrządzisz barwę cielistą i powleczesz nią twarz i nagie części ciała, przymieszaj barwy porowej i czerwonej, która się otrzymuje z wypalonej okry, oraz cokolwiek cynobru. Tą mieszaniną ceglastą naznaczysz brwi, oczy, nozdrza, usta, podbródek, rowki około nozdrzy, skronie, zmarszczki na czole i szyi, okrągłość twarzy, brody młodzieńcze, stawy rąk i nóg i wszystkie członki, jakie się na ciele nagiem uwydatniają.
IV. O barwie różowej pierwszej.
(De rosa prima).
Przymieszaj do barwy cielistej trochę cynobru i minii, i zrób barwę, która się zowie różową; tą poczerwienisz obadwa policzki, usta i spód podbródka, szyję i zmarszczenia czoła lekko, samo czoło nad skroniami z każdej strony, grzbiet nosa i nadnozdrza z obu stron, stawy i inne członki nagiego ciała.
V. O barwie świetlnej pierwszej.
(De lumina prima).
Potem z barwą cielistą zmieszaj utartą bieleń ołowiu, otrzymasz barwę, którą nazywamy świetlną; tą rozjaśnisz brwi, nos wpodluż i nad otworami nozdrzy z każdej strony; cienkie rysy około oczów, skronic u dołu, podbródek od góry, także przy nozdrzach i ustach z obojej strony, czoło od góry, lekko między zmarszczeniami czoła i szyję środkiem; także w około nozdrzy, oraz stawy nóg i rąk po brzegach i wszelkie zaokrąglenia rąk, nóg i ramion środkiem.
VI. O barwie szarej.
(De veneda).
Następnie zmieszaj czarną barwę z małą ilością białej, która barwa zwana jest siwą: nią pokryj źrenice oczów. Dodaj do niej znowu więcej białego, i pokryj oczy z każdej strony źrenicy, a między tąż barwą i źrenicą połóż samą białą i wodą przemyj.
VII. O barwie ceglastej drugiej.
(De pose secundo).
Weź barwy ceglastej, o której się wyżej powiedziało, przymieszaj do niej więcej porowej i czerwonej barwy o tyle, aby się stała cieniem poprzednio położonej barwy; nią pokryj środek ustępu między brwiami i oczami, środek pod oczami, przy nosie i między ustami a podbródkiem; także zarost, czyli bródki młodzieńcze, dłonie w połowie ku wielkiemu palcu, stopy nad mniejszemi zgięciami, oraz twarze dziecięce i niewieście od podbródka aż do skroni.
VIII. O barwie różowej drugiej.
(De rosu secunda).
Do różowej pierwszej przymieszaj cynobru i pociąg nią przez środek ust, tak, aby poprzednio położona barwa wyżej i niżej pozostała i porób cienkie rysy na różowej barwie twarzy, szyi i czoła; nią także oznacz zgięcia na dłoniach i spojenia wszystkich członków, jako też paznokcie.
IX. O barwie świetlnej drugiej.
(De lumina secunda).
Gdyby twarz była za ciemną, tak, iżby jej pierwsza barwa świetlna okazała się niedostateczną, dodaj do tejże barwy więcej białego i nią na pierwszej daj wszędzie cienką powłokę.
X. O włosach dzieci, wyrostków i młodzieńców.
(De capillis puerorum, adolescentum et juvenum).
Zmieszaj trochę czarnego z okrą i pokryj włosy dzieci, a pooddzielaj je czarnem. Dodaj więcej czarnego z okrą i pokryj włosy młodzieńców, a oświetlij je barwą świetlną drugą.
XI. O zaroście wyrostków.
(De barbis adolescentum).
Zmieszaj zieleń porową z czerwoną barwą, a je-ślić się podoba z trochą różowej, i pokryj brody wyrostków. Zmieszaj okrę z czarnem i czerwonem, i pokryj włosy młodzieńców, a oświetlij okrą zmieszaną z trochą czarnego; taż samą mieszaniną porób ciemne rysy na brodzie.
XII. O włosach i brodzie ludzi zgrzybiałych i starców.
(De capillis et barba decrepitorum et senum).
Zmieszaj trochę czarnego z bielenią ołowiu, i powlecz włosy i brody zgrzybiałych. Przydaj do tejże barwy więcej czarnej i trochę czerwonej i porób tem rysy, a oświetlisz samą bielenią. Przymieszaj znowu więcej czarnego z bielenią, i pokryj włosy i brody starców, porób rysy tą samą barwą, dodawszy jej więcej czarnego i nieco czerwonego, a oświetlij tą barwą, jakiej dla zgrzybiałych użyłeś. Podobnież, jeśli chcesz, maluj ciemniejsze jeszcze włosy i brody, dodając czarnego.
XIII. O rudej i innych barwach twarzy i ciała nagiego.
(De exedra et caeteris coloribus vultuum et nudorum corporum).
Do czerwonej przymieszaj trochę czarnej barwy, która to barwa zwie się rudą; pociąg nią około źrenic oczów i środkiem ust, oraz cienko między ustami a podbródkiem. Następnie samą czerwoną pociąg brwi i cienkie rysy między oczami i brwiami oraz oczy od dołu i w pełnym wizerunku nos po prawej stronie (jeżeli twarz przedstawiona jest, jako w stronę prawą patrząca), albo po stronie lewej (jeżeli ku lewej zwrócona); nadnozdrza z obu stron, usta od dołu, także około czoła i szczęk u starców w pośrodku, a koło palców rąk i stawów u stóp również środkiem, zaś na wizerunku w bok zwróconym (w profilu), na wystającej części nozdrza, jako też otwory nozdrzy. Brwi zaś starców lub zgrzybiałych oznaczysz barwą siną, jakiej użyłeś do źrenic. Potem samą czarną zrobisz brwi młodzieńcom, tak, aby powyżej cokolwiek czerwoności widzieć można, także oczy od góry (w powiekach) i otwory nozdrzy; dalej usta z obu stron, około uszów, rąk i palców zewnętrznie, oraz stawy i inne rysy ciała. Wszystkie zaś rysy około nagich ciał, zrobisz czerwoną barwą, a paznokcie obwiedziesz barwą różową.
XIV. O mieszaniu rozmaitych barw do odzieży w obrazach malowanych na pergaminie.
(De mixtura diversorum colorum in vestimentis imaginum quae fiunt in pergameno).
Zmieszaj miniją z czarną barwą i trochą czerwonej, i pokryj odzież. Dodaj znowu trochę czarnego i porób rysy zmarszczeń i fałdów odzienia. Potem zmieszaj lazur z trochą minii, bądź z czarnem, bądź też z tą barwą, którą tło odzienia pokryłeś, i daj pierwsze oświetlenie, a na wierzch tegoż daj drugie z czystego lazuru. Następnie zmieszaj trochę białego z lazurem i pociąg rysy cienkie i rzadkie. Pokryj odzież czerwono, a jeżeli barwa czerwona jest bladą, przydaj trochę czarnej: do tego dodaj więcej czarnego i porób rysy. Potem zmieszaj nieco czerwonego z cynobrem i daj pierwsze oświetlenie; dodaj potem trochę minii z cynobrem i daj światło na wierzch pierwszego. Pokryj odzież cynobrem i domieszawszy trochę czerwonego, porób rysy. Potem zmieszaj najprzód nieco minii z cynobrem i daj pierwsze oświetlenie, a to znowu oświetlij samą miniją. Nareszcie zmieszaj trochę czarnego z czerwonem i daj cień zewnętrzny. Zmieszaj czystą zieleń z okrą tak, aby okry było więcej i pokryj odzienie; dodaj do tej barwy trochę indychtu (sucus) i nieco czerwonego i porób rysy; do tej barwy, której do pokrycia odzieży użyłeś dodaj bieleni i nią daj pierwsze oświetlenie: dodaj więcej bieleni i oświetlij zewnątrz. Przymieszaj znowu do tej cienistej barwy, którą zrobiłeś rysy, więcej indychtu i czerwieni i nieco zieleni, i zrób cień zewnętrzny. Zmieszaj indycht (succus folii) z bielenią i pokryj odzienie; dodaj więcej czerni i porób rysy; dodaj więcej bieleni i oświetlij, a potem samą bielenią. Na-koniec trochę czerni tartej i trochę cynobru zmieszaj z poprzednią cienistą barwą i daj cień zewnętrzny. Tąż mieszaniną powlecz inne odzienie. Przydaj do niej więcej czarnego i cynobru i porób rysy. Przydaj znowu do tej, którąś powlókł odzienie, bieleni i nieco cynobru, i daj pierwsze oświetlenie; dodaj więcej białego i oświetlij z wierzchu. Nakoniec zmieszaj trochę czerwonego z pierwszą cienistą barwą, i zrób cień zewnętrzny. Z tej mieszaniny zrobisz trzy odmiany odzieży, jednę purpurową, drugą fijoletową, trzecią, białą. Zmieszaj zieleń z indychtem i dodaj nieco okry, tem pokryj odzienie; dodaj więcej indychtu i zrób rysy; dodaj znowu trochę czarnego i zrób cień zewnętrzny; przydaj do barwy tła więcej zieleni i daj pierwsze oświetlenie, a czystą zielenią oświetlisz zewnątrz, a jeżeli tego potrzeba, dodaj jej nieco białego. Zmieszaj trochę cynobru ze złotołuskiem (auripigmentum), i załóż tło odzienia; dodaj nieco czerwonego i porób rysy, a samym czerwonym cień zewnętrzny. Dodaj do barwy tła więcej złotołusku i daj pierwsze oświetlenie, a samym złotołuskiem oświetlij zewnątrz. Takiego odzienia nic używa się w malowaniu na murze. Ze złotołuskiem zmieszaj indygo, lub miniją, lub ze sokiem bzowym, i pokryj odzież; dodaj więcej soku, lub minii, lub też indygo i porób rysy; dodaj nieco czarnego, i zrób cień zewnętrzny. Potem więcej złotołusku do barwy tła dodawszy, daj pierwsze oświetlenie, a samym złotołuskiem oświetlenie wyższe. Złotołusk i cokolwiek się nim zaprawia, nie wytrzymuje na murze. Zmięszaj miniją z czarnem, i załóż odzienie; przydaj więcej czarnego i naznacz rysy; dodaj znowu trochę czarnego i zrób cień zewnętrzny; samą miniją najprzód oświetlij; dodaj nieco białego i oświetlij z wierzchu. Zmieszaj okrę z czarnem, i załóż odzienie; dodaj więcej czarnego, i naznacz rysy, dodaj znowu więcej (czarnego) i zrób cień zewnętrzny. Do barwy tła przydaj więcej okry i daj pierwsze oświetlenie; dodaj jeszcze więcej (okry) i oświetlij po wierzchu. Podobnież postąpisz sobie z okrą i z czer-wonem. Zmieszaj białe z zielonem i pokryj odzienie; samem zielonem zrób rysy; dodaj trochę indychtu, i zrób cień zewnętrzny. Dodaj więcej białego do barwy tła, i daj pierwsze oświetlenie, a samem białem oświetlij po wierzchu. Zmieszaj nieco czarnego i trochę czerwonego z białem, i pokryj odzienie; dodaj więcej czerwonego i nieco czarnego i naznacz rysy, dodaj znowu więcej czarnego i czerwonego i zrób cień zewnętrzny. Do tła odzienia przydaj więcej białego, i daj pierwsze oświetlenie, a samem białem daj oświetlenie po wierzchu. Zmieszaj miniją z białem w ten sposób jak wyżej; zmieszaj podobnież czarne z białem. W takiż sposób zmieszaj okrę z białem, a dla cienia tej barwy dodaj nieco czerwonego.
XV. O mieszaninie do malowania odzieży na murze.
(De mixtura vestimentorum in muro).
Na murze zaś pokryj odzież okrą dodawszy do niej trochę wapna dla połysku, i zrób jej cienie albo samem czerwonem, albo zielonem, albo ceglastą barwą, która się otrzymuje z tejże okry i z zieleni. Barwa cielista na mur, robi się z okry, cynobru i wapna, zaś jej ceglasta, różowa i oświetlająca ma być zrobiona jak wyżej. Jeżeli wizerunki lub innych przedmiotów obrazy mają się malować na murze wyschniętym, trzeba go najprzód kropić wodą, dopóki zupełnie mokrym nie zostanie. Na tak zwilżonym murze zakładają się wszystkie barwy potrzebne, mieszając każdą z wapnem, i niech razem z murem wyschną, aby się na nim trzymały. Na polu pod lazur i na zielonem, połóż barwę zwaną siną, a zmieszaną z czarnego i z wapna, na którą gdy wyschnie, połóż na swojem miejscu lazur cienko rozrobiony żółtkiem jaja w obfitej ilości wody rozpuszczonem, a na tym znowu gęstszy dla większej żywości barwy. Zieleń zaś zmieszać należy z indychtem i z czarnem.
XVI. O smugach naśladujących rodzaj tęczy.
(De tractu qui imitatur speciem pluvialis arcus).
Smugi naśladujące niby tęczę, robią się przez zetknięcie z sobą różnych barw, mianowicie cynobru z zielenią; cynobru z miniją; zieleni z okrą; zieleni z czarną; czarnej z okrą; minii z okrą; cynobru z czarną; któro się w następujący sposób przyprawiają. Robią się dwie smugi równej szerokości; jedna z czerwonego z przymieszanem wapnem, na mur, pod cynober, tak, aby zaledwie czwarta część czerwonego pozostała; na stropie zaś tenże cynober podobnież z kredą zmieszany; druga zaś smuga z zielonego w podobnyż sposób zmieszanego bez indychtu, a między niemi zrób białą smugę. Następnie ze zmieszania cynobru z białem zrób ile zechcesz barw, tak aby pierwszy miał małą ilość cynobru, drugi więcej, trzeci znowu więcej, czwarty jeszcze więcej, aż się dojdzie do samego cynobru. Przymieszaj potem do tegoż nieco czerwonego, dalej sam czerwony; potem czerwony zmieszaj z czarnym, a na ostatek czarny. Podobnymże sposobem przysposób barwy z zielonej i białej zmieszane, aż dojdziesz do samego zielonego. Potem przymieszaj do niego nieco indychtu, przymieszaj powtórnie i dodaj więcej indychtu. Potem przydaj nieco czarnego; następnie więcej, a na ostatku sam czarny. Cienie zaś na okrze zrobisz czerwonem, do ostatniego dodawszy czarnej barwy. Cienie na minii zrobisz in-dychtem, a do ostatniego dodasz czarnej barwy. Cienie na indychcie, czerwono, dodawszy do ostatniego czarnej barwy. Któreto barwy tak mają być kładzione, aby od środka szły bledsze smugi i tak postępowały aż do skrajnej czarnej. Smug tych nie ma być więcej nad dwanaście w każdej barwie. Jeżeli tyle mieć chcesz, tak przypraw mieszaniny, abyś pojedynczą barwę na ósmem miejscu położył. Gdybyś chciał mieć, dziewięć, połóż pojedynczą barwę na szóstem miejscu. Gdybyś chciał ośm lub siedm, połóż pojedynczą na piatem miejscu. Gdy chcesz sześć, na czwartem. Gdy pięć, na trzeciem. Jeżeli cztery lub trzy, nie kładź między nie pojedynczej, lecz tę, któraby przed pojedynczą leżeć miała, uważaj za pojedynczą i tejże dodaj cienia aż do skrajnej czarnej. Takim sposobem robią się trony okrągłe i czworokątne, smugi około brzeżyn; pnie drzew z gałęziami, kolumny i wieże obłe, krzesła i wszystko, co chcesz aby się okrągłem wydawało. Robią się też arkady nad kolumnami w budowlach, w takiż sam sposób, lecz jedną barwą, tak, aby środkiem daną była barwa biała, a na kraju czarna. Wieże obłe robią się okrą, tak, aby środkiem szła biała smuga, a z obojej strony okra zupełnie blada i zwolna przybierająca barwę szafranową aż do smugi przedostatniej, do której przymieszaj nieco czerwonej, potem nieco więcej, tak jednak, aby nie było widać ani samej okry, ani samej czerwonej. Takim samym sposobem i takąż mieszaniną robią się wieże i kolumny czarną i białą. Pnie drzew malują się mieszaniną z zieleni i z okry, dodawszy trochę czerni i indychtu; którą to barwą maluje się też ziemia i góry. Robi się także ziemia i góry z zieleni i białej barwy bez indychtu, tak, aby w pośrodku były bledszo, a po brzegach miały cienie z przymieszania nieco czerni. Wszystkie barwy, któro się kładą na innych na murze, winny być przyrządzone z wapnem, dla trwałości. Pod lazur i pod miniją, jako też pod zieleń położy się barwa siwa; pod cynober, czerwona; pod okrę i indycht też same barwy z wapnem zmieszane.
XVII. O płytach do ołtarzy i do drzwi, oraz o kleju z twarogu.
(De tabulis altarium et ostiorum, et de glutine casei).
Płyty do ołtarzy, bądź do drzwi tak się robią; najprzód z osobna szczelnie spajają się deski, za pomocą zwory, jakiej używają bednarze lub stolarze. Potem przyrządza się klej z twaroga, który tak się robi. Ser mięki krowi rozdrobniony wrzuca się do moździerza i zalany ciepłą wodą dopóty się tłuczkiem ubija, póki woda kilkakrotnie odmieniana, czystą się nic okaże. Potem tenże ser rozgniatany ręką kładzie się do zimnej wody, aby stwardniał. Następnie rozciera się jak najdrobniej na desce drewnianej równej, kawałkiem drzewa, i taki kładzie się znowu do moździerza i ubija się tłuczkiem dolawszy wody, w której się świeże wapno roztworzyło, aż nabierze gęstości drożdży. Tym klejem płyty sklejone, tak do siebie przystają, że ich ani wilgoć ani ciepło rozdzielić nie zdoła. Potem należy je wyrównać strugiem, który łukowaty a od strony wewnętrznej ostry, ma dwie rękojeści, aby obiema rękami mógł być ciągnięty; nim się równają płyty, wierzeje i tarcze, aż zupełnie staną się równemi. Po czem pokrywają się skórą surową z konia, osła lub wołu, która zmoczona wodą, zaraz po zeskrobaniu sierści, ma być nieco wykręcona z wody i tak wilgotna na kleju z twarogu położona.
XVIII. O kleju ze skór i z rogu jeleniego.
(De glutine corii et cornuum cervi).
Gdy ta zupełnie wyschnie, zrób inny klej takim sposopem, weź okrawków tejże skóry również suchych i pokraj je drobno, (a są także dobre okrawki innych pargaminów), a wziąwszy rogu jeleniego drobno młotkiem kowalskim potłuczonego na kowadle (lub trociny albo opiłki z tegoż), włóż w nowy garnek aż do jego połowy, a dopełnij wodą, przystaw do ognia, aby się trzecia część wody wygotowała, tak jednak, aby nie wrzała. Zrób taką próbę: zmaczaj palce w tej wodzie, a gdy te ochłódną i kleją się z sobą, jest znakiem, iż klej dobry; w przeciwnym razie, gotuj dopóty, aż palce będą się sklejać. Następnie wylej ten klej do czystego naczynia, i znowu napełnij garnek wodą, i gotuj jak w przódy, i to powtórz aż do czterech razów.
XIX. O białej powłoce z gipsu na skórze i drzewie.
(De albatura gypsi super corium et lignum).
Poczem weź gipsu wypalonego na sposób wapna, albo kredy, której się do bielenia skór używa, i utrzyj starannie z wodą na kamieniu; włóż do naczynia glinianego i dolej kleju ze skór, połóż na węglach, aby się klej roztopił, i tem powlecz rzeczoną skórę jak najcieniej pędzlem; gdy zaś wyschnie, powlecz nieco grubiej; a jeżeli się okaże potrzeba, powlecz trzeci raz. Gdy zupełnie wyschnie, wyrównaj skrobiąc żelazem, weź ziela zwanego skrzypiem, rosnącego nakształt sitowia i mającego na sobie węzły, którego gdy w lecie nazbierasz wysuszysz na słońcu, i temże wytrzesz rzeczoną białą powlokę, dopóki się nie stanie zupełnie gładka i jasna. Gdyby zaś nie było skóry do okrycia płyt, pokryj je w takiż sam sposób i na takimże kleju, płótnem średniej grubości, nowem lnianem lub konopnem.
XX. O powłóczeniu drzwi na czerwono i o oleju lnianym.
(De rubricandis ostiis et de oleo lini).
Gdybyś chciał drzwi na czerwono lub na inną barwę pomalować, weź oleju lnianego, które w taki sposób otrzymasz. Weź siemienia lnianego, i wysusz je na patelni nad ogniem, bez wody. Potem włóż je do moździerza i tłucz jo dopóty tłuczkiem, dopóki nie otrzymasz najcieńszego proszku, i znowu wsypawszy na patelnię i dolawszy trochę wody, rozgrzej go mocno. Zawiń go potem w nowe płótno i włóż do tłoczni, w jakiej się zwykło wytłaczać olej oliwy, lub z orzechów, lub z maku, i takimże sposobem wytłocz także i lniany. Z tym olejem utrzyj minii lub cynobru, lub jakiebądź chcesz inne barwidła, na kamieniu, bez wody, i za pomocą pędzla rozciągnij go na drzwiach lub płytach, któreś chciał mieć czerwonemi, i na słońcu wysusz. Poczem znowu je powleczesz i znowu wysuszysz. Na ostatku przeciągniesz je klejem, który się lakierem nazywa, a który się robi następującym sposobem.
XXI. O lakierze.
(De glutine vernition).
Wlej oleju lnianego do małego, nowego garnuszka i dodaj gumy zwanej kopalem, jak najdrobniej pokruszonej; ma ona pozór bardzo jasnego bursztynu, lecz gdy się przełamie, nabiera (w złamaniu) jaśniejszego blasku. Gdy go na węglach postawisz, rozgrzewaj ostrożnie, aby się nie burzył, dopóki trzeciej części nie ubędzie, a strzeż aby się nie zapalił, gdyż to jest bardzo niebezpiecznem i trudnem do ugaszenia gdy się zapali. Tym lakierem każde malowanie pokryte nabywa połysku i przeźroczystości, oraz zupełnej trwałości. W braku skóry do pokrycia płyt, można je powlec płótnem miernej grubości, nowem, tym samym klejem i w takiż sposób, jak poprzednio.
Albo innym sposobem. Ułóż cztery lub trzy kamienie wytrwałe na ogień, aby nie pękały, dobre też są cegły; na nich postaw garnek nowy i włóż do niego wspomnioną wyżej gummę kopal, która po rzymsku zowie się glassa, a nad otworem tego garnka umieść mniejszy garnuszek, zrobiwszy w jego denku mały otwór, brzegi oblep ciastem tak, aby między temi garnkami nie było żadnego przewiewu. Podłóż potem starannie ogień, aby się gumma roztopiła. Miej też pod ręką cienki pręt z żelaza w trzonku osadzony, którym mieszać będziesz rzeczoną gummę, a który razem posłuży do poznania, iż zupełne roztopienie nastąpiło. Miej prócz tego obok trzeci garnek na węglach, w którym ma być olej lniany ciepły; gdy zaś gumma zupełnie się roztopi, tak, iż po wyjęciu żelaznego pręcika powlecze się za nim jakby nitka, wlej do niej olej rozgrzany i żelazkiem mieszaj, i tak razem gotuj, aby jednak nie wrzało, a niekiedy wyciągaj żelazko i rozciągaj nieco na drewnie lub na kamieniu, abyś rozpoznawał gęstość mieszaniny. I to zachowaj co do wagi, aby były dwie części oleju, a trzecia gummy. Gdy już dostatecznie i starannie zgotujesz, zdejm z ognia i nakrywszy talerzem zostaw do ostudzenia.
XXII. O siodłach jeźdźców i o lektykach.
(De sellis equestribus et octoforie).
Siodła zaś jeźdźców i lektyki, jako też stołki składane, ławeczki i t. p., które się zwykły rzeźbami zdobić i dla tego skórą ani płótnem odziewać się nie mogą, zaraz gdy je żelazem ogładzisz, wytrzyj skrzypiem, a następnie dasz na nie podwójną białą powlokę, a gdy wyschną, znowu jo żelazkiem skrobiąc wyrównasz i skrzypiem wytrzesz i wygładzisz. Po czem, cyrklem i linijałem pomierz i rozłóż robotę swoją, to jest wizerunki lub zwierzęta, lub ptaki i liście, lub cokolwiek zechcesz pomieścić. Następnie, jeżeli chcesz przyozdobić swoje dzieło, połóż listek złota, który w taki sposób przyrządzisz.
XXIII. O złocie malarskiem.
(De petula auri).
Weź pargaminu greckiego, który wyrabiają z wełny drzewnej (z bawełny) i natrzyj go z obu stron czerwo-nem barwidłem, otrzymanem z okry wypalonej, jak najmielej utartej i suchej, i wygładź najstaranniej zębem bobra, lub niedźwiedzia, lub też dzika, dopóki nie nabierze połysku, a samo barwidło wskutek tegoż gładzenia nie przylgnie. Poczem potnij nożyczkami tenże pargamin na kartki kwadratowe szerokości czterech cali, i takiej samej długości. Następnie zrobisz z pargaminu cielęcego, kaletkę tej samej miary, mocno uszytą, i tak przestroną, abyś w nią wiele kartek poczerwienionego pargaminu mógł pomieścić. Co zrobiwszy, weź złota lub srebra czystego i daj je rozcieńczyć młotkiem na gładkiem kowadle, najstaranniej, aby żadne w niem pęknięcie nie nastąpiło, i potnij je na kwadraty dwucalowej miary. Potem włóż do rzeczonej kaletki jednę kartkę poczerwienionego pargaminu, a na niej połóż jeden płatek złoty lub srebrny na jej środku, i znowu pargamin, a na nim złoto, lub srebro; i tak postępować masz, dopóki się kaletka nie napełni, kładąc zawsze złoto lub srebro na środku. Winieneś mieć młot lany z mosiądzu, osadzony na cienkiem stylisku, w powierzchni płaskiej szeroki; tym uderzać masz wspomnioną kaletkę, położoną na wielkim, wyrównanym kamieniu, nie silnie, lecz umiarkowanie; a gdy często zaglądać będziesz, uznasz, czy toż złoto, lub srebro jest już zupełnie cienkiem, lub miernie grubszem jakiem je mieć zechcesz. Gdyby srebro lub złoto nazbyt się przez zcieńczenie rozciągło i z kaletki wystawało, obetniesz je małemi nożyczkami i lekkiemi, do tej tylko roboty urządzonemi. Taki jest sposób robienia złotych listków; które, gdy według swego życzenia rozcieńczysz, będziesz z nich wycinał nożyczkami płatki dowolnej wielkości, i nimi ozdobisz korony (wieńce) około głów wizerunków, stuły i obszycia odzień, itp. co zechcesz.
XXIV. O sposobie nakładania złota i srebra.
(De modo ponendi aurum et argentum).
Mając nałożyć złoto lub srebro, weź białka czystego ubitego bez dodania wody, i niem za pomocą pędzla lekko pokryj miejsce, na którem masz położyć złoto lub srebro, a zwilżywszy w ustach koniec tegoż pędzla, dotknij nim jednego narożnika wyciętego płatka, a podniósłszy go jak najśpieszniej, połóż na miejscu białkiem pokrytem i wyrównaj pędzlem suchym. Podczas tej roboty masz się zabezpieczyć od powiewu powietrza i zatrzymać oddech, bo jeżeli dmuchniesz, stracisz płatek i z trudnością go odzyskasz. Co gdy założysz i zaschnąć pozwolisz, możesz jeśli zechcesz na wierzch drugi raz tymże sposobem założyć, a nawet podobnież i trzeci raz, jeżeli się okaże tego potrzeba, abyś tem świetniej zębem lub głazikiem mógł je wygładzić. Rzeczone listki jeżeli zechcesz, możesz zakładać na murze i stropie podłożywszy pod nie listki cynowe polakierowane. Gdybyś zaś złota nie miał ani srebra, użyjesz listków cyny, które przyrządzisz jak następuje.
XXV. O listkach cyny.
(De petula stagni).
Cynę jak najczystszą rozcieńczysz starannie na kowadle młotkiem, jak wielkie i jak cienkie płatki mieć zechcesz. Gdy się zaczną cokolwiek zcieńczać, oczyść je z jednej strony płatkiem wełnianym i suchym węglem jak nąjmielej utartym; kuj znowu młotkiem, i znowu oczyść wełną i węglem, i tak za każdym razem postępuj, dopóki zupełnie cyny nie rozcieńczysz. Potem wygładzisz listki kłem dzika na gładkiej płycie drewnianej, aby nabrały świetnego połysku, a następnie użyjesz ich w miejsce srebrnych.
XXVI. O sposobie barwienia płatków cynowych, aby te wydawały się jak pozłocone, i aby ich użyć można w miejsce złota, w braku tegoż.
(De modo colorandi tabulas stagneas tenuatas ut tan-quam deauratae videantur, et ipsis possit uti loco auri quando aurum non habetur).
Ułóż na rzeczonej płycie drewnianej też płatki jeden przy drugim, i przytwierdź każden do drzewa woskiem, aby się poruszyć nie dały i powlecz je wyżej wspomnionym lakierem, za pomocą dłoni, a potem wysusz na słońcu. Weź następnie gałązek z drzewa zbótwiałego, urżniętych w Kwietniu, rozłup je przez środek i wysusz dymem. Odejm z nich potem zewnętrzną korę, a drugą pod nią szafranowej barwy, zeskrob do czystej patelni i dodaj piątą część szafranu; zalej to winem starem albo piwem obficie, a gdy tak przez noc pozostawisz, zagrzej nazajutrz na ogniu, aby cieple było; zanurzaj w tem z osobna płatki folgi cynowej, i często je wydobywaj, dopóki nie uznasz, że barwy złotej dostatecznie nabrały. Poczem znowu je przytwierdzisz do drewnianej płyty, przeciągniesz je lakierem jak wprzódy, a gdy wyschną, masz folgę cynową przygotowaną, którą według woli swojej kłaść możesz na swojem dziele, używając kleju ze skór. Weź znowu barw, które chcesz nakładać, utrzyj je jak najstaranniej z olejem lnianym bez wody, i przygotuj mieszaniny na wizerunki i odzienia, podobnie jak to powyżej na wodzie robiłeś, jako też na zwierzęta, ptaki, liście według upodobania podobierasz barw właściwych.
XXVII. O tarciu barwideł z olejem i gumą.
(De coloribus oleo et gummi terendis).
Wszystkie rodzaje barwideł z tymże samym rodzajem oleju mogą być tarte i kładzione na wyrobach drewnianych, jednak na takich tylko, które na słońcu suszone być mogą; bo ilekolwiek razy jednę barwę założysz, drugiej na niej kłaść nie możesz, dopóki pierwsza nie wyschnie, co w wizerunkach i innych malowaniach jest długiem i unużającem. Jeżeli zaś dzieło swoje chcesz przyśpieszyć, weź gumy, która wycieka z pnia wiśni lub śliwy, i utłukłszy ją drobno wsyp do naczynia glinianego, i obficie nalej wody, wystaw na słońce, albo w zimie na lekki ogień węglany, dopóki się guma nie rozpłynie, przy starannem mieszaniu obłem drewienkiem. Potem przecedź przez płótno, utrzyj z nią barwidła i nakładaj. Wszystkie barwidła i mieszaniny ich, mogą być z tą gumą tarte i kładzione, prócz minii bieleni ołowiu i karminu, które mają być z czystem białkiem utarte i kładzione. Zieleń hiszpańska nie powinna być mieszaną z indychtem pod klej, lecz samę z gumą kłaść należy. Inną zaś (zieleń) możesz mieszać, jeżeli zechcesz.
XXVIII. Ile razy barwidła mają być nakładane.
(Quotiens iidem colores ponendi sunt).
Wszystkie barwidła czy z olejem czy z gumą utarte, trzykrotnie kłaść należy; gdy malowanie zostanie skończone i wyschnie na słońce wystawione, powlecz je starannie lakierem, a gdy ten zacznie ściekać wskutek rozgrzania się, potrzyj lekko ręką, zrób tak trzy razy i tak pozostaw do zupełnego wyschnięcia.
XXIX. O malowaniu przeźroczystem.
(De pictura translucida).
Robi się też malowanie na drzewie, zwane przeżoczystem, a od niektórych aureolą, które w ten sposób wykonasz. Weź listek cyny, niepowleczony klejem, ani barwiony szafranem, lecz jak jest, i starannie wygładzony do połysku, i pokryj nim to miejsce, na którem w ten sposób malować zamierzyłeś. Potem przeciągnąwszy listek ten lakierem, utrzyj jak najstaranniej z olejem lnianym barwidło, jakie masz nakładać, i bardzo cienko kładź je pędzlem, a następnie daj dobrze wyschnąć.
XXX. O mełciu złota do książek i przyrządzeniu młynka.
(De molendo auro in libris et de fundendo molendino).
Gdy w książkach nakreślisz wizerunki lub głoski, weź złota czystego i spiłuj je jak najmielej do czystego naczyńka czyli miedniczki; następnie obmyjesz je pędzlem w skorupie żółwia lub małżu, jaki się w rzekach znajduje. Dalej urządź sobie młynek z tartką, oboje odlane z miedzi i cyny tak zmieszanych, aby było trzy części czystej miedzi, a czwarta cyny wolnej od ołowiu. Z tej mieszaniny odlej stępkę w kształcie możdzierzyka i jego tłuczek jakby węzeł około żelazka, tak, aby żelazko wystawało z niego w grubości palca, a w długości nieco więcej nad połowę stopy; tego żelazka trzecią część utkwij w drewnie starannie obtoczonem, długości około jednego łokcia, i jak najprościej przedziurawionem, w którego niższej części na cztery palce długości od końca niech będzie krążek drewniany lub ołowiany obtoczony, zaś w połowie wyższej części przytwierdzić trzeba rzemyk, któryby się mógł rozciągać i znowu przez obwijanie się skracać. Poczem wspomnioną stępkę osadź w otworze ławki do tego celu zrobionej, między dwoma słupkami dre-wnianemi, w tejże ławce mocno osadzonemi, na które nasadzi się inno drewienko tak, aby się zdejmować, i znowu umieszczać mogło; na środku tego drewienka od spodu ma być zrobione zagłębienie, w któremby się mógł kręcić trzonek tłuczka. Po takiem przyrządzeniu włoży się złoto do stępki należycie oczyszczone i doda się trochę wody, a wsadziwszy tłuczek i założywszy górne drewienko, pociąga się za rzemyk i dozwala mu się obwijać, i znowu się pociąga i obwijać dozwala, co przez dwie lub trzy godziny powtarzać się powinno. Wtedy odejmie się górne drewienko, a tłuczek obmyje się pędzlem w rzeczonej wodzie. Potem wydobywa się stępkę, złoto z wodą porusza się pędzlem aż do dna, i przez chwilę zostawia się w spoczynku, aby to, co grubsze, opadło; wkrótce potem wylewa się wodę do jak najczystszego naczynka, a ilebądź złota z wodą odpłynie, to się już za zmielone uważa. I znowu dodawszy wody i wsadziwszy w swoje miejsca tak tłuczek, jak i drewienko górne, należy mleć tak samo jak poprzednio, dopóki wszystko złoto nie spłynie z wodą. Takimże sposobem miele się srebro, mosiądz i miedź. Lecz złoto staranniej mleć należy i łagodniej, oraz częściej nań zaglądać, ponieważ miększem jest od innych metali, aby przypadkiem nie przylglo do stępki lub do tłuczka i aby się nie skupiło. Co gdyby przez niedozór nastąpiło, należy to, co się skupiło, oskrobać i na stronę odłożyć, a co pozostało, mleć, aż do otrzymania skutku. Po dopełnieniu tego, trzeba wierzchnią wodę z nieczystościami odlać z naczyńka, a złoto starannie w czystej skorupce malżowej opłukać, Poczem dolej doń wody, zamieszaj pędzlem, a gdy przez godzinę, w spoczynku zostawisz, też wodę do innej skorupki zlej, a ten nąjmielszy pyłek, który z wodą spłynie, zachowaj. Znowu dolawszy wody zagrzej na węglach i poruszaj, i jak poprzednio pyłek z wodą odlej, a tak postępuj aż do zupełnego oczyszczenia. Dalej pyłek ten opłucz jeszcze takim samym sposobem powtórnie i po trzeci raz, a cobądź złota z tego otrzymasz, dołącz do pierwszego. Podobnież opłukiwać masz srebro, mosiądz i miedź. Następnie weź karuku, czyli pęcherza z ryby zwanej wyzem, a po opłukaniu go trzykrotnie letnią wodą, potnij go na kawałeczki, włóż do najczystszego garnuszka, zalej wodą i zostaw przez noc, aby rozmiękł, a nazajutrz grzej na węglach tak jednakże, aby się nie zagotował; próbuj palcami czy się lepi, a gdy silnie lepić się będzie, jest już dobrym klejem.
XXXI. Jak się złoto i srebro ma nakładać w książkach.
(Quomodo aurum et argentum ponatur in libris).
Weź czystej minii, i dodaj do niej trzecią część cynobru; utrzej je na kamieniu. Gdy zostaną starannie utarte, ubij czystego białka z jaja, w czasie lata z wodą, w zimie zaś bez wody, i gdy się wyczyści, włóż miniją do szklanego naczyńka (słoika), wlej białko, i drewnianą kopystką zamieszaj nieco; tem za pomocą pędzelka załóż wszystkie miejsca, na których masz złoto nakładać. Dalej garnuszek z karukiem postaw na węglach, a gdy się rozpuści, wlej go do skorupki ze zlotem i pomieszaj z niem. Przelej to znowu do drugiej skorupki, w której czyszczone złoto zachowałeś, dolej ciepłego karuku, i trzymając na dłoni lewej ręki, zamieszaj starannie pędzelkiem, i nałóż według woli grubiej lub cieniej, tak jednak, aby karuku nie wiele użyć, bo gdybyś go obficie dodał, zczernieje złoto i nie przyjmie połysku. Gdy zaś to wyschnie, wygładzisz jo zębem lub krwawieńcem (lapide sanguinario) starannie opiłowanym, i wygładzonym na płytce rogowej równej i gładkiej. Gdyby się zaś zdarzyło z powodu niedobrze zgotowanego karuku, iżby się złoto przy gładzeniu proszkowało, lub też się wzdymało w skutek grubego nałożenia, miej pod ręką białko dawniej bez wody ubite, i śpiesznie pędzelkiem miernie go i cienko na złocie rozciągnij, a gdy wyschnie gładź znowu zębem lub krwawieńcem. Takimże sposobem prócz złota, srebro, mosiądz i miedź na swoich miejscach nałożysz i wygładzisz.
XXXII. Jakim sposobem zdobią się malowidła w książkach cyną i szafranem.
(Quomodo decoretur pictura librorum stagno et croco).
Gdybyś nie miał żadnego z wymienionych wyżej metali, a chciałbyś jednak jakimbądź sposobem dzieło swoje przyozdobić, weź czystej cyny, i spiłowawszy ją jak najmielej, zmiel i wypłucz w sposób przy złocie podany; połóż ją na tymże karuku na głoskach lub innych miejscach, którebyś chciał złotem lub srebrem ozdobić, a gdy kłem nadasz im połysk, weź szafranu, który się zwykle używa do barwienia jedwabiu, namocz go w czystem białku bez dodania wody i zostaw przez noc; następnego dnia pokryjesz nim zapomocą pędzelka te miejsca, które chciałeś mieć jakby pozłocone, zaś inne pozostaw, jakoby posrebrzone. Potem pociągniesz piórem cienkie rysy około brzegów stronic, liter, liści i przewiązek, używając do tego minii, oraz kroje odzienia i inne ozdoby.
XXXIII. O mieleniu złota sposobem flamanckim.
(De molendo auro secundum flandrenses).
Jeżeli sam nie umiesz mleć złota, udaj się do złotnika, dla zmelcia go sposobem, jakiego oni używają do swojej pozłoty; co jednak mielej zrobić winien do twego użytku niż to robi do swego, roztwarzając złoto zupełnie w żywem srebrze. Tę zwykłą pozłotę, czyli roztwór złota w żywem srebrze przeciśnij przez irchę; żywo srebro przejdzie, a złoto pozostanie w skórze, lecz jeszcze dużą ilość żywego srebra przy sobie zatrzyma. To więc złoto, niezupełnie z żywego srebra oczyszczone włóż do miseczki glinianej, która ma być równa, gładka, bez chropowatości i bez dziurkowatych zagłębień, i postaw ją na węglach żarzących się łagodnie i jak najwolniej. Lecz tu potrzeba wielkiej pilności; bo jeżeli złoto nieco mocniejszym ogniem prażyć będziesz, to zaraz się zbyt rozgrzeje, a żywe srebro przypalone nic oddzieli się i nie uleci. W takim razie domieszać trzeba do złota jak najmielej utartej soli i dalej prażyć, dosypując tejże i mieszając nieustannie: któreto dosypywanie soli i rozcieranie dopóty powtarzać trzeba, aż żywe srebro całkiem z dymem uleci; cała jednak ilość tegoż nie zostanie straconą, jeżeli nad niem zawiesisz pokrywkę sadłem pomazaną. Poczem pyłek złota opłucze się starannie w naczyńkach, jak się minija opłukiwać zwykła, z tą tylko różnicą, iż ze złotem obchodzić się trzeba z uwzględnieniem jego wartości. Wtedy pyłek złota opłukany i wysuszony kładzie się do kleju z cielęcego pargaminu, i umieszcza się w cienkiej skorupce nad wodą ciepłą, dla ciągłego utrzymania go w stanie ciekłym, abyś mógł w nim maczać pióro i pisać.
XXXIV. Jak się ma pisać złotem.
(Quomodo scribitur de auro).
Weź kawałek złota i napiłuj jak najmielej żelaznym pilnikiem, wsyp do naczynia szklanego i zalej wodą; potem je wybierz i trzej na płycie porfirowej. Dodaj dwie części soli kuchennej (sal gemmae) i trochę siarki szafranowej i rozcieraj ze złotem, aż wszystko się rozpłynie. Przełóż następnie do innego naczyńka, potem do drugiego i aż do czwartego lub piątego, opłókując starannie i zlewając z jednego do drugiego. Gdy już zupełnie zostanie opłókane, przełóż je do swego naczyńka właściwego. Rozczyn zaś, którym je dla użycia do pisania roztwarzać będziesz, tak przyrządź. Rozrób w naczyńku szklanem gumę arabską z wodą i wystaw na słońce, aby się rozpuściła; do rozpuszczonej dolej taką ilość octu, jaką dałeś wody. W braku octu, zastąp go dobrem winem li znowu wystaw na słońce. Potem na panwi zagotuj wodę na ogniu i włóż do niej soli amonijackiej (moniaculum); ta zaraz się rozpłynie i pły wać będzie po wierzchu wody; zbierz ją, włóż do gumy arabskiej, ukłóć razem, i zachowaj w naczyńku wyborowem, dopóki zechcesz, a będziesz miał gotowy rozczyn do pisania złotem. Mając niem pisać, włóż meł tego złota do jak najmniejszej panewki, z mosiądzu do tego celu zrobionej, i połóż na węglach, aby nieco połysku nabrało. Wtedy położysz je do osobnego naczyńka, i przymieszasz trochę wspomnionego rozczynu, a ile Xazy pisząc zmaczać masz pióro, zamieszaj wprzódy. Po napisaniu dozwól pismu wyschnąć, i wygładź krwawieńcem. W taki sposób możesz tylko ze zlotem i mosiądzem postąpić.
XXXV. O temże samem inaczej.
(Item de eodem).
Złoto lub srebro, miedź lub mosiądz utrzej na osełce i włóż do szklanego naczyńka; opłucz jak najlepiej zalewając wodą itp. samę zaś tęż wodę do innych naczyniek kolejno zlewaj. Potem przygotowawszy najprzeżroczystszego kleju z pargaminu, pisz w miejscu cienistem. Nareszcie wygładź pismo jak najgładszym kamykiem, lub oniksem, lub krwawieńcem lub inną podobną rzeczą, przez co i trwałości i połysku nabierze.
XXXVI. O temże co i wyżej.
(De eadem arte sicut supra).
Srebro lub miedź, lub też mosiądz utrzej na marmurze z żółcią wołową i z trochą soli. Gdy zechcesz pisać, użyj do tego roztworu wyżej opisanego i wygładź zębem lub kamieniem. Albo: Jeżeli chcesz pisać złotem, weź pyłku złotego i rozczyń klejem z pargaminu takiego samego, jak ten, na którym masz pisać, i temże złotem z klejem pisz przy ogniu; a gdy pismo wyschnie, wygładź jak najgładszym kamykiem lub kłem dzika. Albo jeszcze: Weź żywego srebra i zmieszaj ze złotem, a utarłszy dobrze włóż do naczyńka i postaw na ogniu, aby żywe srebro uleciało a złoto pozostało, które włóż do marmórowego moździerzyka i rozcieraj spiżowym tłuczkiem, aż otrzymasz proszek. Następnie dodaj szafranu i rozcieraj razem. Jeżeli złota była jedna część, szafranu dwie takie być mają. Dodaj wody i gotuj razem; dodaj potem do tej mieszaniny wody gumowej utrzej starannie, zlej do szkła i zawieś do słońca; a zdjąwszy ze światła słonecznego, możesz nią pisać do upodobania. W podobnyż sposób ze srebrem i miedzią postąpisz.
XXXVII. O temże samem.
(De eadem arte).
Weź cyny i stop ją razem z żywem srebrem, dozwól ostygnąć i rozcieraj w moździerzyku z hałunem i moczem dziecięcym; otrzymasz ciecz, która gdy nabierze gęstości zwykłego atramentu, użyj jej do pisania. Gdy pismo wyschnie, utrzej osobno szafranu z klejem czystym, i tem pociągnij rysy, któreś poprzednio wykonał, a po wyschnięciu wytrzej zębem.
Albo też. Dodaj do złota smoczej krwi i włóż w miedziane naczynie; obłóż je wkoło węglami a zaraz się rozpłynie dostatecznie, iż możesz niem pisać.
Albo jeszcze. Weź złota i rozcieńcz je, potnij drobno, a dodawszy dwanaście części żywego srebra, mieszaj palcem w naczyńku drewnianem, dopóki wszystko nie nabierze srebrnej barwy. Potem przełóż do innege naczyńka i lekko ogrzewaj na zarzewiu, przy użyciu mieszka. Miej pod ręką żelazko dobrze do połysku wygładzone i niem mieszaj, aż koniec tegoż pokryje się złotem. Poczem wylej wszystko do zimnej wody, a następnie wyjąwszy z wody połóż na płycie porfirowej i przymieszawszy siarki rozcieraj porfirem tak długo, aż złoto i siarka zczernieją: włóż je znowu do naczyńka, postaw na ciepłym popiele i pozostaw, aż złota barwa powróci; wtedy przełożysz do innego naczyńka, opłuczesz starannie, aby wszelkie nieczystości odeszły, a będziesz miał gotowe do użycia.
Albo inaczej. Upiłuj pilnikiem złota szczerego i czystego i wsyp do marmórowego możdzierzyka, a dodawszy octu jak najmocniejszego, rozcierać je będziesz i opłókiwać, dopóki nie odejmiesz mu czarności; następnie przelejesz, dodasz grano soli albo saletry, a gdy się rozpuści, masz gotowe do użycia. Potem pismo wygładzisz. Podobnymże sposobem i inne metale roztwarzać można.
Albo jeszcze inaczej. Roztapiaj ołów i często nurzaj go w wodzie; roztop następnie złoto i zanurz je w tejże wodzie, a stanie się krachem. Spiłowawszy je potem rozcieraj starannie z żywem srebrem, i oczyść jak najbardziej, dodaj wreszcie rozpuszczonej gumy i pisz. Wprzód jednak zmaczaj pióro w rozpuszczonym hałunie, któren winien być oczyszczony solą i octem najlepszym.
Albo wreszcie. Weźmiesz listków srebrnych łub złotych i rozcierać je będziesz w moździerzyku spiżowym (aereo) z solą grecką lub saletrą, aż swój pogląd utraci, potem przełożysz je do wody i opłuczesz; i znowu dołóż soli i podobnież opłucz, a gdy się czystem okaże, dodasz nieco kwiatu spiżowego i żółci wołowej, utrzesz razem, i pisać niem możesz; później głoski wygładzisz. Jeżeli zaś masz pisać głoski obszerniejsze i pełniejsze, weźmiesz złotokostu cztery części i jedne część bursztynu utłucz i zmieszaj z sobą w takiej ilości, aby wyrównywała ilości złota, a po utarciu razem, możesz pisać, po wyschnięciu zaś wygładź pismo. Tą przyprawą możesz także na murze i na marmórze pięknie malować.
Tyle o roztwarzaniu złota, srebra i innych metali, a lubo jest wiele jeszcze innych sposobów, wszystkie jednak do jednego prowadzą.
XXXVIII. O wszelkim rodzaju kleju do malowania złotem.
(De omni genere glutinis in pictura auri).
Jeżeli nie masz karuku, natnij grubego pargaminu z cielęcej skóry, opłucz i ugotuj takimże sposobem, jak się o karuku mówiło. Skórę także węgorza najstaranniej oskrobaną, pociętą i opłókaną takimże sposobem gotuj. Podobnież ugotujesz kości z głowy szczupaka suche, dobrze trzykrotnie w ciepłej wodzie opłó-kane. Cokolwiek z tego będziesz gotował, dodaj trzecią część gumy wybranej przeźroczystej, i nieco zagotuj, a będziesz mógł zachować jak długo zechcesz.
XXXIX. Jak się barwidła do książek roztwarzać mają.
(Quomodo colores in libris temperentur).
Po przygotowaniach powyższych, zrób roztwór z gumy najczystszej i wody, jak się poprzednio mówiło, i roztwarzaj nim wszystkie barwidła, wyjąwszy zieloną i bieleń, oraz miniją i karmin. Grynszpan niezdatny jest do książek. Zieleń hiszpańską roztwarzać masz w czystem winie, a chcąc robić cienie, dodaj trochę soku z mieczyka, lub kapusty, lub pora. Miniją zaś, bieleń i karmin roztwarzać będziesz czystem białkiem. Wszelkie mieszaniny barw, jakich do malowania wizerunków potrzebować będziesz w książkach, przyrządź jak wyżej. Wszystkie barwy dwa razy masz nakładać w książkach, raz jak najcieniej, potem grubiej; lecz na głoskach raz tylko.
XL. O rodzajach indychtów i roztworach tychże.
(De generibus et temperamentis folii).
Trzy są rodzaje indychtów, jeden czerwony, drugi purpurowy, trzeci szafirowy, które w taki sposób będziesz roztwarzał. Weź popiołu i przesiej go przez płótno, a zalawszy go zimną wodą, porób z niego bryłki naksztalt bułek; te włożysz w ogień i zostawisz, dopóki zupełnie nie zbieleją. Gdy się przez długi czas wypalą, a później ostygną, włóż z nich część do naczynia glinianego, zalej moczem i mieszaj drewienkiem. Gdy się podstoi i ciecz stanie się czystą, nalej z niej część do czerwonego indychtu rozcieraj nieco na kamieniu, dodaj czwartą część wapna niegaszonego, a gdy zostanie utarte i dostatecznie rozcieńczone, przecedź przez płótno, i użyj do pokrycia pędzlem gdzie zechcesz, najprzód cienko, potem grubiej. Gdybyś chciał na papierze malować szatę szkarłatnym indychtem, rozrób go z tym samym roztworem lecz bez wapna, i nakreśl piórem na tymże papierze najprzód węzły i obwódki, a wewnątrz nich, ptaki, lub zwierzęta albo listki; skoro zaś uschnie, pokryj wszystko czerwonym indychtem lekko, a później grubiej, a jeżeli się okaże potrzeba, to i po trzeci raz; poczem powleczesz je cienko po wierzchu starem białkiem bez wody ubitem.
Szkarłatnego i szafirowego indychtu nie potrzeba trzeć, lecz tylko rozrobić z tymże rozczynem bez wapna na skorupce i zamieszać drewienkiem, a gdy przez noc postoi, nazajutrz załóż tem co ci się podoba, a potem czystem białkiem po wierzchu powlecz. Odzież także i wszystko coś indychtem i karminem wymalował, pokryj czystem białkiem. Wypalony zaś popiół, który ci pozostał, w suchym stanie długo zachowywać możesz.
XLI. O cynobrze.
(De cenobrio).
Chcąc utworzyć cynober, weźmiesz siarki, której trzy są gatunki, biała, czarna i szafranowa, pokruszysz ją na sucho na kamieniu, dodasz dwie części żywego srebra na wagę, a gdy starannie wymieszasz, włóż do szklanego naczyńka, które ze wszystkich stron oblep gliną, zatkaj otwór aby nic nie parowało i postaw przy ogniu dla obeschnięcia. Potem wstaw między rozżarzone węgle, a wkrótce, gdy się zacznie rozgrzewać usłyszysz trzeszczenie wewnątrz, przy łączeniu się żywego srebra z palącą się siarką; gdy zaś trzeszczenie ustanie, zaraz wydobądż naczyńko z żaru, a otworzywszy je wyjmiesz barwidło.
XLII. O zieleni solnej
(De viridi salso).
Jeżeli chcesz zrobić zielone barwidło, weź drzewa dębowego, jakiej zechcesz długości i szerokości i wydrąż je nakształt skrzyneczki. Daj potem miedź rozcieńczyć na blachę, jakiejbądź szerokości, byleby jej długość pokrywała szerokość wydrążonego drewna. Weź potem pełną miseczkę soli, i ugniotłszy ją mocno wstaw w ogień i pokryj węglami przez noc, a nazajutrz trzyj ją starannie na kamieniu suchym. Następnie umieść kilka gałązek cienkich w rzeczonem wyżłobieniu, tak, aby dwie części tegoż zostały od spodu, a trzecia część od wierzchu; posmaruj blaszki miedziane z obu stron czystym miodem, obsyp z wierzchu utartą solą i połóż je na gałązkach owych; nakoniec przykryj szczelnie innem drewienkiem do tego dorobionem, aby nic z wnętrza nie mogło wyparować. Daj potem w rogu tego nakrywającego drewienka wywiercieć dziurę, przez którą mógłbyś nalać zagrzanego octu lub ciepłego moczu tyle, aby się nim trzecia część napełniła, i zaraz zatkaj dziurę. Skrzyneczkę tę umieść w gnojowisku, aby ze wszystkich stron nawozem była okryta. Po czterech tygodniach, odejm nakrywkę, a cokolwiek na miedzi znajdziesz, oskrob i zachowaj, i znowu nakryj i połóż w toż miejsce, w sposób jak wyżej.
XLIII. O zieleni hiszpańskiej.
(De viridi hispanico).
Dla utworzenia zieleni hiszpańskiej, weź cienkie płytki miedziane, a oskrobawszy je do czysta z obu-dwu stron, oblej je octem czystym rozgrzanym, bez miodu i soli, włóż je do mniejszego wydrążenia w drzewie, sposobem poprzednio wskazanym. Po upływie dwu tygodni zajrzyj i oskrob, a powtarzaj toż samo dopóki nie zbierzesz dostatatecznej ilości barwidła.
XLIV. O bieleni ołowiu i minii.
(De cerosa et minio).
Mając sobie przysposobić bieleni, daj narobić cienkich płytek ołowianych, a włożywszy je do wydrążonego drewna, podobnie jak to z miedzią robiłeś, nalej zagrzanego octu lub moczu i przykryj. Po upływie miesiąca odejm nakrywkę, a zdjąwszy cokolwiek białego tam znajdziesz, umieść znowu drewno jak poprzednio. Gdy będziesz miał ilość wystarczającą, a podobałoby się z tego zrobić miniją, utrzyj tejże bieleni na kamieniu bez wody, a włożywszy ją do dwóch lub trzech nowych garnuszków postaw na rozżarzonych węglach; miej przy tem cienkie żelazko zakrzywione, w jednym końcu w drzewo oprawione, a w drugim rozszerzone, którem poruszać i mieszać niekiedy będziesz bieleń, dopóki nie otrzymasz zupełnie czerwonej minii.
XLV. O atramencie.
(De incausto).
Chcąc zrobić atrament, natnij sobie drewek z tarni w Kwietniu lub Maju, wprzód, nim wypuści kwiat albo liście, a zgromadziwszy je w wiązeczki zostaw je w cieniu przez dwa tygodnie, lub przez trzy do czterech, aby cokolwiek przeschły. Potem na pniaku z twardego drzewa, młotkiem również drewnianym obijaj tęż tarninę, aż z niej korę zupełnie odejmiesz, którą zaraz włóż do beczułki napełnionej wodą. Gdy tak dwie, trzy, aż do pięciu beczułek korą i wodą napełnisz, pozostaw je przez ośm dni, aż woda cały sok z kory wyciągnie. Następnie zlej tę wodę do garnka jak najczystszego lub do kociołka, i poddawszy ognia, gotuj; podczas tego dorzucaj także owej kory, do garnka, aby się reszta soku w niej pozostała, wygotowała; po zagotowaniu wyrzucisz ją, a innej znowu dorzucisz. Co uskuteczniwszy, gotuj dalej wodę, aż do trzeciej części, którą przelej do mniejszego garnka i znowu gotuj tak długo, dopóki nie zczernieje i nie zacznie nabierać gęstości, przestrzegając, aby nic wody nie dolewać, oprócz tej, która już soku naciągła. Gdy spostrzeżesz, że się ciecz zagęszcza, dodaj trzecią część wina czystego, a zlawszy ją do nowych dwóch lub trzech garnków gotuj dopóty, aż ujrzysz na powierzchni powłokę nakształt błonki. Wtedy zdejmiesz te garnki z ognia, i wystawisz je na słońce, aby się czarna ciecz od rudych mętów oczyściła. Weź potem torebki z pargaminu starannie zszyte i pęcherze i ponalewawszy w nie czystego atramentu, pozawieszaj na słońcu dla zupełnego wyschnięcia. Gdy już będzie suchy, weź z niego ile razy zechcesz i roztwórz winem nad węglami, a dodawszy trochę atramentu, pisz. Jeśliby się przez nieuwagę zdarzyło, iżby inkaust nie był dość czarnym, weź kawałek grubości palca, wetknij do ognia aby się rozżarzył i dorzuć go do atramentu.
KONIEC KSIĘGI PIERWSZEJ.